Tybet: Obława w Lhasie

Po zidentyfikowaniu mężczyzn, którzy 27 maja dokonali samospaleń przed lhaską świątynią Dżokhang, władze wyłapują wszystkich Tybetańczyków, którzy mieli z nimi kontakt.

Dhargje, który przeżył dramatyczny protest, pochodzi z Ngaby chiń. Aba w prowincji Sichuan; w dzieciństwie wstąpił do klasztoru Kirti, epicentrum fali tybetańskich samospaleń; z zakonnego życia zrezygnował przed kilku laty. Pracował jako kasjer w lhaskiej restauracji. Według niezależnych źródeł policja aresztowała jej właściciela i jego żonę; wszystkich pracowników zatrzymano. Funkcjonariusze zabrali też założycieli nieformalnego stowarzyszenia, powołanego z myślą o przebywających w Lhasie mieszkańcach Ngaby.

Policyjne patrole legitymują tybetańskich przechodniów i klientów noclegowni; ci, którzy nie mają stołecznego meldunku albo zezwolenia na pobyt czasowy, są zatrzymywani i deportowani w rodzinne strony. Świadkowie twierdzą, że w lhaskich aresztach i komisariatach osadzono setki osób. Po mieście krąży plotka o zastrzeleniu mnicha, który 5 czerwca miał wdać się w pyskówkę z rewidującym go policjantem (“zamknij pysk, bo zastrzelę”, “taki jesteś odważny, to strzelaj”) i zginąć na miejscu od kuli.

Po zidentyfikowaniu mężczyzn, którzy 27 maja dokonali samospaleń przed lhaską świątynią Dżokhang, władze wyłapują wszystkich Tybetańczyków, którzy mieli z nimi kontakt.

Dhargje, który przeżył dramatyczny protest, pochodzi z Ngaby chiń. Aba w prowincji Sichuan; w dzieciństwie wstąpił do klasztoru Kirti, epicentrum fali tybetańskich samospaleń; z zakonnego życia zrezygnował przed kilku laty. Pracował jako kasjer w lhaskiej restauracji. Według niezależnych źródeł policja aresztowała jej właściciela i jego żonę; wszystkich pracowników zatrzymano. Funkcjonariusze zabrali też założycieli nieformalnego stowarzyszenia, powołanego z myślą o przebywających w Lhasie mieszkańcach Ngaby.

Policyjne patrole legitymują tybetańskich przechodniów i klientów noclegowni; ci, którzy nie mają stołecznego meldunku albo zezwolenia na pobyt czasowy, są zatrzymywani i deportowani w rodzinne strony. Świadkowie twierdzą, że w lhaskich aresztach i komisariatach osadzono setki osób. Po mieście krąży plotka o zastrzeleniu mnicha, który 5 czerwca miał wdać się w pyskówkę z rewidującym go policjantem (“zamknij pysk, bo zastrzelę”, “taki jesteś odważny, to strzelaj”)  i zginąć na miejscu od kuli.

źródło:  Helsińska Fundacja Praw Człowieka.

więcej informacji o sytuacji w Tybecie:  http://www.hfhrpol.waw.pl/Tybet/

Dodaj komentarz

%d bloggers like this: