Japonia, wbrew planom sprzed kilku lat i raczej dzięki nieszczęśliwemu zbiegowi okoliczności, jest obecnie w odwrocie od energetyki jądrowej. Dokładnie wczoraj wyłączyli ostatni z działających reaktorów atomowych i na razie nie wiadomo, ani czy, ani kiedy go włączą.
To dla kraju, który 25% swojej energetyki opierał na atomie, jest nie lada wyzwanie gdy z dnia na dzień, oprócz problemów z ciągnącymi się skutkami katastrofy jądrowej, musi dodatkowo walczyć z zaopatrzeniem gospodarki w energię. A jest to kraj położony na powulkanicznych wyspach, niezbyt hojnie wyposażony w surowce naturalne.
Okazuje się jednak, że tragedia, jaka im się przydarzyła, jest jednocześnie silnym impulsem do wypracowania nowego miksu energetycznego z bardzo ważnym udziałem energetyki odnawialnej (w tym wysoce innowacyjnej) ze szczególnym uwzględnieniem energii słonecznej.
W czerwcu 2012 r. rząd Japonii ustanowił program Feed-in-Tariff celem zaktywowania udziału źródeł odnawialnych. To przyczyniło się do tak szybkiego rozwoju fotowoltaiki w ostatnich 12 miesiącach, na tyle spektakularnego, że:
- w sierpniu 2013 r.uczyniło Japonię piątym na świecie krajem (po Niemczech, Włochach, Chinach i USA), który przekroczył barierę 10 GW zainstalowanej w tej technologii mocy a
- pod koniec sierpnia osiągając już 10,5 GW,
- zdecydowaną większość źródeł stanowią instalacje dachowe (97% na koniec 2012 r.) i
- tak samo zdecydowana większość to instalacje prosumenckie a
- w przeciągu pierwszych trzech kwartałów 2013 Japonia planuje zainstalować więcej PV niż w ciągu ostatnich trzech lat (2010 ? 2012)
W obecnej chwili kilku krajowych wytwórców modułów PV ma zamówioną produkcję do początku 2014 r. Pomimo tego postępuje spadek cen (80% w latach 2008 ? 2012), dochodząc jednocześnie do bariery parytetu lub zrównania kosztów z innymi, w tym konwencjonalnymi źródłami wytwarzania energii elektrycznej. Wśród producentów są takie znane marki, jak Kyocera, Sharp, Panasonic, Sanyo, Mitsubishi.
Japonia planuje zostać do końca tego roku drugim największym rynkiem PV po Chinach, które w tym roku zostały liderem i wyprzedzić również Niemcy. Tylko do końca 2012 r. zatwierdzono słoneczne projekty komercyjne na 19 GW mocy.
Oprócz potrzeby energetycznej, to mądrość, sentymenty czy miks obu? Bo może warto przypomnieć, że ich oficjalna flaga państwowa symbolizuje dysk słońca i oficjalnie nazywana jest Nisshoki “flaga znaku słońca”) a lepiej znana jako Hinomaru (“tarcza słoneczna”). Używany niegdyś jej wariant uzupełniony o rozchodzące się od tarczy promienie słońca oznaczał “powodzenie” i “zwycięstwo”.
I tego im gorąco życzymy.
źródło: czyczy.pl
zobacz także: Amory Lovins: Lekcja z Fukushimy