Pozostać człowiekiem: Buddyjski punkt widzenia na Occupy Wall Street

Nadszedł czas, byśmy dostosowali się do naszej sytuacji, gospodarczych i ekologicznych okoliczności — niewygodnych prawd, których unikaliśmy o wiele za długo. To przebudzenie dotyczy nie tylko ekonomii, lecz również ekologii i naszej miłości do wszystkiego, co uważamy za ważne: wspólnoty, troski o zdrowie, prostego pożywienia i czasu.(.…)
Jeśli potrafimy zaufać przestrzeni, w której z jednej strony, mamy dość niestabilności gospodarczej i degradacji ekologicznej, a z drugiej, doceniamy współzależność i wzajemne powiązanie, robimy wspólnie to, co robi osoba medytująca na poduszce medytacyjnej. Ufamy, że z przestrzeni, którą tworzymy, pojawi się coś twórczego i pełnego miłości. Jest jeszcze za wcześnie, by powiedzieć, co to może być. Nie będzie to tylko przeróbka ideologii z przeszłości. Żyjemy w nowych czasach, które wymagają nowej, pełnej polotu odpowiedzi.

Na ławce w Zuccotti Park na Wall Street stoi człowiek ubrany w niebieski, wyprasowany uniform marynarki wojennej i skanduje frazę ze spotkania wczoraj wieczorem: “Nie chcemy wyższego standardu życia, chcemy lepszego standardu życia.” Jednocześnie wysyła posty na Twittera ze swojego iPhone’a. Obok niego słoweński filozof Slavoj Žižek w czerwonym T‑shircie przeciska się wraz z grupą około stu towarzyszących mu osób w kierunku prowizorycznego podwyższenia.

Ponieważ protestującym nie wolno używać megafonów ani wzmacniaczy, muszą uważnie słuchać każdego zdania mówcy, który następnie robi pauzę, a osoby stojące na tyle blisko, aby dobrze słyszeć, powtarzają zdanie unisono dla tych znajdujących się dalej.  Gdy trzy dni temu przemawiała Naomi Klein, niektóre zdania powtarzane były po  cztery lub pięć razy, przetaczając się jak echo przez Liberty Park i wzdłuż Wall Street, dając wrażenie czegoś odświętnego i dzielonego wspólnie, czegoś co właśnie się rodzi.

Slavoj Žižek powiedział:

Mówią nam, że jesteśmy marzycielami. Prawdziwymi marzycielami są ci, którzy sądzą, że sprawy mogą toczyć się bez końca w ten sposób. Nie jesteśmy marzycielami. Budzimy się ze snu, który zmienia się w koszmar. Niczego nie niszczymy. Jesteśmy po prostu świadkami tego, jak system niszczy sam siebie. Wszyscy znamy typowe sceny z kreskówek: kojot dociera do przepaści, ale idzie dalej, nie zauważając, że pod spodem nic nie ma. Dopiero kiedy spogląda w dół —  spada. Właśnie osiągamy ten moment. Mówimy tym gościom tam, na Wall Street —  “Hej, spójrzcie w dół!”.” (Przeł. Cveta Dimitrova - Krytyka Polityczna )

Budzimy się ze snu. Kiedy Budda został poproszony o opisanie swojego doświadczenia przebudzenia, powiedział: “To do czego się przebudziłem, jest głębokie, ciche i doskonałe.”  Lecz “ludzie kochają  miejsce, w którym się znajdują. Ludziom, którzy kochają, rozkoszują się i upajają ustalonymi poglądami, dającymi im poczucie całkowitej pewności, trudno jest dostrzec współzależność.”

Budda wciąż i wciąż nauczał, ze przyczyną cierpienia jest utrzymywanie sztywnych poglądów. Opowieści, które rządzą naszym życiem, są także narracjami zamykającymi nas w  zbiorze schematów, przyzwyczajeń i uzależnień. Narzędzi psychologicznych, rozwiniętych przez Buddę w celu dopomożenia nam w uwolnieniu się od niezmiennych, jednotorowych sposobów widzenia rzeczywistości, można użyć nie tylko na poziomie osobistym, ale również społecznym. Oświecenie nie jest osobiste; jest wspólne.

Media uwielbiają spektakularną walkę. W czasie szczytu G20 w Toronto widzieliśmy przede wszystkim obrazy palonych samochodów i młodych ludzi rozbijających szyby wystawowe. Miało to o wiele większą wartość rozrywkową, niż kwestie o prawdziwym znaczeniu, takie jak: nadciągające cięcia budżetowe i unikanie działań w celu zapobieżenia katastrofie klimatycznej. Z powodu dominacji obrazów pełnych przemocy, protesty straciły impet —  rzeczywiste problemy zostały przez media zapomniane.

Tym razem, pomimo obecności potężnych sił policyjnych, protestujący nie dostarczają mediom uwielbianych przez nie obrazów rozbijanych szyb wystawowych. Zamiast tego widzimy rozkwit twórczości i nadziei.

Potrzebujemy języka, który pozwoli nam zmienić nasze wyobrażenia  na temat tego, jak wygląda dobrze prosperujące  społeczeństwo. Każdy medytujący wie, ze czasami myśli płynące bez końca przez  świadomość, w końcu uspokajają się. Lecz jest to tylko stan czasowy, opowieści powracają znowu. Ale powracają w inny sposób. Mają więcej przestrzeni i są bardziej płynne —  nie tak sztywne. Potrzebujemy opowieści, aby myśleć i rozumieć świat —  świat, który obecnie choruje i potrzebuje naszej pomocy. Bardziej praktycznym sposobem zastosowania przesłania Buddy w sferze społecznej jest pamiętanie o tym, że poglądy nigdy się nie kończą ani całkowicie rozpuszczają, uczymy się raczej przechodzenia od jednej opowieści do drugiej, tak jak byśmy odwracali pryzmę, sprawiając, że możliwe perspektywy spoglądania na nasze życie mogą się nieustannie zmieniać.

Jeśli postrzegasz innych jako Buddów, jesteś Buddą. Pozostajesz człowiekiem. Nie próbujesz już dłużej stawiać się ponad innymi.”

Nadszedł czas, byśmy dostosowali się  do naszej sytuacji,  gospodarczych i ekologicznych okoliczności —  niewygodnych prawd, których unikaliśmy o wiele za długo. To przebudzenie dotyczy nie tylko ekonomii, lecz również ekologii i naszej miłości do wszystkiego, co uważamy za ważne: wspólnoty, troski o zdrowie, prostego pożywienia i czasu.

Ten proces uwalniania się od starych narracji zależy zarówno od duchowości jak i sztuki. Etyka i estetyka zapraszają nas do puszczenia się w sposób wystarczająco głęboki, by umożliwić nam zakorzenienie się w świecie w zupełnie inny sposób.  Jeśli będziemy myśleć o tym rodzącym się ruchu jako o praktyce, zobaczymy, że w miarę jej pogłębiania i uwalniania się od starych nawykowych narracji, pogłębia się nasze poczucie zakorzenienia w świecie. Pogłębia się intymność. Pogłębiają się nasze relacje.

W taki sam sposób, jak zanurzenie się  w spokoju stanowi zagrożenie dla tej części nas, która pragnie kontynuacji życia w rozproszeniu i ciągłej gonitwy za egoistycznymi fantazjami, również ci, którzy mają najwięcej do stracenia, będą próbowali stłumić tę nagłą erupcję zmiany. Będą to, rzecz jasna, czynić za pomocą policji, ale użyją również bardziej subtelnych środków, takich jak nazywanie nas komunistami lub wrogami Ameryki, przeciwnikami postępu i tak dalej. Naszym zadaniem będzie uważna obserwacja i wychwytywanie retoryki zaciemniającej to, o co walczymy.

W Sutrze Lotosu powiedziane jest, że najszybszą drogą do tego, by stać się Buddą, nie są intensywne odosobnienia lub modlitwy, lecz widzenie innych jako Buddów. Jeśli postrzegasz innych, jako Buddów, jesteś Buddą. Pozostajesz człowiekiem. Nie próbujesz dłużej stawiać się ponad innymi.

Uczeń zapytał kiedyś mistrza Shitou Xiquiana, “Czym jest Budda?”. Mistrz odpowiedział: “Nie masz umysłu Buddy.” Uczeń powiedział: “Jestem człowiekiem. Jestem ciągle zajęty i mam mnóstwo idei.” Na to mistrz: “Ludzie aktywni, którzy mają dużo idei, również mają umysł Buddy.” “Dlaczego ja nie mam umysłu Buddy?”, zapytał uczeń. “Ponieważ nie chcesz pozostać człowiekiem.”, powiedział Shitou.

Ten człowiek chce przekroczyć swoje życie. Wydaje mu się, że stan Buddy jest czymś na zewnątrz, poza jego codziennymi czynnościami. Jeśli musisz pytać czym jest przebudzenie — nie widzisz go. Jeśli nie jesteś w stanie zaufać, że masz możliwość czynienia dobra, widzenia wszystkich i wszystkiego, jako Buddów, w jaki sposób mógłbyś nawet zacząć?  Nasza natura Buddy jest naszą wyobraźnią.

Te protesty przypominają nam, że z pewną dozą wyobraźni, dużo może się zmienić. Jesteśmy świadkami zbiorowego uświadomienia sobie faktu, że nasze rządy i korporacje  zostały stworzone przez ludzi.  Nie służą nam już dłużej, więc powinniśmy je zmienić. Leży to w naszym interesie, mamy do tego prawo i jesteśmy w stanie to zrobić.

Nie walczymy z ludźmi na Wall Street, walczymy z całym systemem.

Žižek, protestujący, Budda i Shitou dzielą elementarną, ale łatwą do zapomnienia prawdę: sprawiamy cierpienie sobie i innym, gdy tracimy poczucie powiązania. Stanowimy 99 procent, lecz jesteśmy zależni od 1 procenta, który kontroluje 40 procent całego bogactwa. Te statystyki odzwierciedlają poważny brak równowagi w naszym społeczeństwie.

To zupełnie naturalne, ze ludzie wychodzą na ulice. W USA 44,6 procenta bezrobotnych nie ma pracy od ponad sześciu miesięcy. Długotrwałe bezrobocie na tym poziomie jest bezprecedensowe w okresie po drugiej wojnie światowej i wywołuje głębokie konflikty w społecznościach oraz rodzinach, a także odbija się na ludzkim zdrowiu.

Ten ruch pokazuje także siłę niestosowania przemocy. Niestosowanie przemocy, podstawowa zasada mojej własnej praktyki buddyjskiej, nie jest ideologią.  Jest mocą stawania w obliczu tego, co faktycznie dzieje się w każdym momencie i reagowania w sposób tak umiejętny i właściwy, jak to tylko możliwe. Głębia naszego przebudzenia, naszego człowieczeństwa zależy całkowicie od  tego, jak dbamy  o innych. Sfera naszej świadomości zaczyna zawierać wszystko i wszystkich. Sposób w jaki reagujemy w sytuacji i okolicznościach, w jakich się znaleźliśmy, pokazuje nasze  oddanie dla działania nie szkodzącemu innym.

W medytacji możemy doświadczać przerw pomiędzy wydechem a wdechem, pomiędzy jedną rozpuszczającą się myślą, a następną, która się pojawia. Przestrzeń pomiędzy myślami jest łagodnym i twórczym miejscem braku przemocy i niezadawania cierpienia. Medytujący cierpliwie uczy się zaufania do tej spokojnej, granicznej przestrzeni, ponieważ wyłaniają się z niej nowe, zaskakujące sposoby postrzegania naszego życia. Jest to wrodzony impuls  niezadawania cierpienia. Zaczyna się, gdy stajemy się świadkami zanikania jednej myśli i pojawiania następnej.

Te protesty ujawniają przepaść pomiędzy kapitalizmem a demokracją. Związek kapitalizmu i demokracji kończy się. Chcemy demokracji, lecz nie możemy sobie pozwolić na pozostającą poza wszelką kontrolą gospodarkę, opartą na zasadzie nieustannego wzrostu, która nie przynosi korzyści 99 procentom z nas. A jeśli 99 procent nie odnosi korzyści, to tak naprawdę, odczuwa to również ten 1 procent. Jeśli jest coś, czego w tych dniach jesteśmy wszyscy świadomi, to tego, że łączy nas nie tylko twitter i email —  lecz również woda, spekulacyjna bankowość, dług i powietrze. Gdy 1 procent żyje na koszt 99 procent, z pewnością pojawi się tendencja do przywrócenia równowagi.

Jeśli potrafimy zaufać przestrzeni, w której z jednej strony, mamy dość niestabilności gospodarczej i degradacji ekologicznej, a z drugiej, doceniamy współzależność i wzajemne powiązanie, robimy wspólnie to, co robi osoba medytująca na poduszce medytacyjnej. Ufamy, że z przestrzeni, którą tworzymy, pojawi się coś twórczego i   pełnego miłości. Jest jeszcze za wcześnie, by powiedzieć, co to może być. Nie będzie to tylko przeróbka ideologii z przeszłości. Żyjemy w nowych czasach, które wymagają nowej, pełnej polotu odpowiedzi.

Uczestnicy Occupy Wall Street, a teraz również Ocuppy San Francisco, Toronto, Montreal, Boston, Copenhagen i 70 innych miast, próbują zarówno odzyskać przestrzeń, która została ludziom bezprawnie zabrana, jak i wykorzystać możliwość znalezienia nowego sposobu życia. To z czego nas obrabowano, to nie tylko  przestrzeń fizyczna (na przykład, zajęte przez banki domy), lecz również przestrzeń niezbędna do zastanowienia się na nowo, jak działa nasze społeczeństwo i co zrobić z najbiedniejszymi, którzy z niego wypadają. Nawet media szukając jakiegoś zaczepienia, nie mogą go znaleźć. Pytają ciągle: “Jakie są wasze żądania?” Odpowiedź: “Jest jeszcze za wcześnie, aby to powiedzieć.” Zobaczmy, jak dużo przestrzeni będziemy w stanie zająć, zobaczmy, jaka będzie nasza siła, a później będziemy mogli zacząć rozmawiać o żądaniach.

Jeżeli mamy zamiar wyrazić w pełni nasze człowieczeństwo i przebudzić się jako zbiorowość, musimy zamienić nasze młodzieńcze wyobrażenia o transcendencji na trudne i wymagające dużego wysiłku zobowiązanie  do porzucenia sposobu życia, w którym nasza praca pozostaje w konflikcie z naszymi wartościami.

Domagamy się fundamentalnej zmiany naszego systemu. Tak, każdy z nas powinien pracować ze swoją indywidualną skłonnością do chciwości, gniewu i pomieszania. Jest to niekończące się ludzkie zadanie. Musimy również zaprzestać współpracy z systemem, który napędza chciwość i pomieszanie, gdyż kształtuje on nasze życie i wpływa na nasze wybory. Ten ruch jest początkiem końca tego systemu.

Z tego miejsca wszystko jest możliwe.

Michael Stone

Przekład: Jan Skoczylas 

źródło: matadornetwork.com

Shôken Michael Stone jest nauczycielem buddyjskim, nauczycielem jogi, psychoterapeutą, aktywistą i autorem książek wydawanych przez wydawnictwo Shambala. Jest założycielem Centre of Gravity w Toronto, społeczności łączącej praktykę buddyjską, jogę i działalność społeczną. 

zobacz także: David Tetsu-un Loy: Co zrobiłby Budda?

Roshi Robert Aitken: Buddyzm zaangażowany 

List Otwarty Nauczycieli Buddyjskich Popierający Ruch Occupy

mapa strony

strona główna

 


 

%d bloggers like this: