Roshi John Daido Loori: Nauki nieożywionego — Zen a środowisko naturalne

Znajdujemy się w wyjątkowym okresie historii ludzkości. Po raz pierwszy, głównymi zagrożeniami dla naszego istnienia, nie są naturalne klęski żywiołowe, których najbardziej obawiali się nasi przodkowie tysiąc lat temu, lecz niebezpieczeństwa stworzone przez nas samych. Ewolucja osiągnęła punkt krytyczny — czas, który może przesądzić, o dalszym losie zarówno całego gatunku ludzkiego, jak i planety, którą wspólnie dzielimy. Najbardziej frapujący paradoks naszych czasów polega na tym, że z jednej strony posiedliśmy poziom wiedzy i możliwości technologicznych, jaki zaledwie kilka dekad temu trudno było sobie nawet wyobrazić. Rozumiemy złożone dane o najdalszych zakątkach kosmosu i najsubtelniejsze funkcje maleńkich części atomu. Z drugiej strony, miliony z nas głodują. Nasze środowisko naturalne jest zanieczyszczone. W zatrważającym tempie ograbiamy Ziemię z zasobów naturalnych, a rozmiar globalnej katastrofy ekologicznej sprawia, ze całkiem realna staje się możliwość wyginięcia zarówno naszego gatunku, jak i całego życia. Pomimo ogromnej wiedzy na temat wszechświata i jego funkcjonowania, nasze zrozumienie tego, kim jesteśmy, czym jest nasze życie i jakie są nasze relacje z “dziesięcioma tysiącami zjawisk”, które składają się na całą zjawiskową egzystencję, jest minimalne.

Roshi John Daido Loori (1931–2009) był opatem Zen Mountain Monastery i założycielem Mountains and Rivers Order. Otrzymał przekaz dharmy shiho od Roshiego Taizana Maezumiego (1986), a także tytuł Nauczyciela Zen — Dendo Kyoshi , japońskiej szkoły Soto oraz przekaz japońskiej szkoły Rindzai. Sam udzielił przekazu trzem swoim uczniom: Bonnie Myotai Treace, Geoffrey’owi Shugenowi Arnoldowi i Conradowi Ryushiemu Marchaj’owi. Był uznanym fotografem oraz autorem ponad dwudziestu książek. Poniższy tekst jest fragmentem książki: “Teachings of the Isentient — Zen & the Environment”.


Znajdujemy się w wyjątkowym okresie historii ludzkości. Po raz pierwszy, głównymi zagrożeniami dla naszego istnienia, nie są naturalne klęski żywiołowe, których najbardziej obawiali się nasi przodkowie tysiąc lat temu, lecz niebezpieczeństwa stworzone przez nas samych. Ewolucja osiągnęła punkt krytyczny  —   czas, który może przesądzić, o dalszym losie zarówno całego gatunku ludzkiego, jak i planety, którą wspólnie dzielimy. Najbardziej frapujący paradoks naszych czasów polega na tym, że z jednej strony posiedliśmy poziom wiedzy i możliwości technologicznych, jaki zaledwie kilka dekad temu trudno było sobie nawet wyobrazić. Rozumiemy złożone dane o najdalszych zakątkach kosmosu i najsubtelniejsze funkcje maleńkich części atomu. Z drugiej strony, miliony z nas głodują. Nasze środowisko naturalne jest zanieczyszczone.  W zatrważającym tempie ograbiamy Ziemię z zasobów naturalnych, a rozmiar globalnej katastrofy ekologicznej sprawia, ze całkiem realna staje się możliwość wyginięcia zarówno naszego gatunku, jak i całego życia. Pomimo ogromnej wiedzy na temat wszechświata i jego funkcjonowania, nasze zrozumienie tego, kim jesteśmy, czym jest nasze życie i jakie są nasze relacje z “dziesięcioma tysiącami zjawisk”, które składają się na całą zjawiskową egzystencję, jest minimalne.

Sposób, w jaki postrzegamy samych siebie i wszechświat, pozostał dualistyczny i praktycznie nie zmienił się w przeciągu całej historii ludzkości. Jest to perspektywa zakładająca podział na “ja” i “innych”.  Rozwinięte przez nas różnorodne formy filozofii, sztuki, nauki, medycyny, ekologii, teologii, psychologii, socjologii, etyki i moralności są zasadniczo odwzorowaniem tego początkowego założenia oddzielenia. Świat, w jakim obecnie żyjemy, tworzony jest przez kombinację konsekwencji tego stanu rzeczy. Kwestie takie jak: zagrożenie wojną nuklearną, zanieczyszczenie środowiska naturalnego, epidemia AIDS, narkomania, jako problem społeczny, ubóstwo, głód i brak moralności w dziedzinie religii, polityki i biznesu, wszystkie noszą znamię naszego podstawowego wyobrażenia o jaźni. To, w jaki sposób pojmujemy jaźń, określa nasze rozumienie wszechświata, które warunkuje z kolei naszą z nim relację: jak się do niego odnosimy i cały, nasz —  jego mieszkańców, styl życia.

Od bardzo niedawna na Zachodzie staliśmy się świadomi istnienia całkowicie odmiennego sposobu rozumienia rzeczywistości. Jego początki sięgają daleko w przeszłość, do starego tekstu znanego jedynie buddystom. We wszechświecie opisanym w pochodzącej z siódmego wieku z Chin Sutrze Girlandy Kwiatów, wszystkie zjawiska przenikają się nawzajem, zarówno pod względem tożsamości, jaki i wzajemnej współzależności. Każda rzecz potrzebuje wszystkich innych rzeczy i nie ma nawet jednej drobiny kurzu, która nie wpływałaby na całość. W najbardziej znanej metaforze zawartej w sutrze —  Diamentowej Sieci Indry, całość istnienia postrzegana jest, jako bezkresna, rozciągająca się przez cały wszechświat, nie tylko w trzech wymiarach przestrzeni, lecz także w czwartym wymiarze czasu, sieć klejnotów. W każdym punkcie tej ogromnej sieci znajduje się wielofasetowy diament, w którym odbijają się wszystkie inne diamenty. Dlatego można w gruncie rzeczy powiedzieć, że “zawiera” on wszystkie inne diamenty sieci. Klejnoty te symbolizują cały wszechświat — w przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Metafora ta pokazuje w pewnym sensie, w jaki sposób każda rzecz we wszechświecie zawiera w sobie wszystkie inne rzeczy i każdą z nich z osobna, w ciągu nieskończonego czasu.

Diamentowa Sieć Indry nie jest jedynie filozoficznym aksjomatem, lecz opisem urzeczywistnienia rzeczywistości. Jest to bezpośrednie doświadczenie mężczyzn i kobiet praktykujących buddyzm, od ponad dwóch tysięcy lat. Prawdopodobnie niewielu ludzi traktowało te nauki zbyt poważnie przed wiekiem dwudziestym, kiedy to niezwykłe zastosowania światła laserowego potwierdziły trafność tego starożytnego wyobrażenia. Używając światła laserowego można uzyskać obraz fotograficzny na kliszy, gdy przechodzi ono przez nią —  powstaje trójwymiarowy obraz. Zjawisko to jest dość niezwykłe — holograficzny obraz, w który można wejść, można też usiąść wśród znajdujących się na nim obiektów. Jeszcze bardziej niezwykłe jest to, że jeśli przetniemy kliszę na pół i rzucimy na nią światło laserowe, cały czas możemy uzyskać całość obrazu. Można przeciąć tę połowę na pół, następnie ćwiartki znowu na pół, zrobić to samo z jedną ósmą kliszy, i tak dalej, aż do najmniejszego jej kawałka, a obraz ciągle będzie pojawiał się w całości. Niczego nie będzie brakować. Pokazuje to tylko jedną rzecz: każda z części kliszy zawiera wszystkie informacje o całości, zupełnie tak samo, jak klejnoty w Diamentowej Sieci.

W rezultacie tego odkrycia, biologowie zaczęli prowadzić swoje badania w odniesieniu do modelu holograficznego. Nowa teoria pracy mózgu również posługuje się tym modelem, a fizycy patrzą na wszechświat z perspektywy paradygmatu holograficznego. Gdy wchodzimy w dwudziesty pierwszy wiek, naukowcy rozpoczynają eksperymentalną weryfikację doświadczenia przekazywanego od 2 500 lat przez praktykujących buddystów, jako Diamentowa Sieć.

Uświadomienie sobie holograficznej natury wszechświata nazywam Umysłem Dwudziestego Pierwszego Wieku, ponieważ jedynie poprzez  zrozumienie jego natury jako całości, mamy jakiekolwiek szanse na poradzenie sobie z problemami w obliczu których stoimy. Umysł Dwudziestego Pierwszego Wieku jest umysłem starożytnych Buddów, Umysłem Buddy — umysłem wszystkich czujących istot. Już go mamy, lecz pogrzebaliśmy go pod trwającym całe życie warunkowaniem — warunkowaniem przez naszych rodziców, nauczycieli, kulturę, naród i edukację. Gdy zdamy sobie sprawę z występującej we Wszechświecie współzależności, nie da się dłużej unikać odpowiedzialności — staje się całkowicie jasne, że nasze czyny i to co się nam przydarza, są tym samym. Kiedy to sobie do głębi uświadomimy — dalsze odkładanie na potem, obwinianie czy bycie ofiarą, nie są już dłużej możliwe. Zrozumieliśmy, że sami tworzymy nasz wszechświat. To jest przekaz mocy wynikający z urzeczywistnienia. Kiedy słuchamy problemów tego świata, łatwo jest poddać się uczuciu rozpaczy. Co możemy zrobić? Ta rozpacz i poczucie bezsilności mogą stać się źródłem prawdziwego przekazu mocy, lecz jest to możliwe tylko wtedy, gdy zrozumiemy, kim naprawdę jesteśmy — poza tym workiem ze skóry, poza opisującymi nas słowami i ideami. Co jest prawdą — rzeczywistością naszego istnienia? Czym jest samo ‘istnienie’?

Mistrz Zen Keizan powiedział:

Tak więc dobrzy ludzie, dzięki uważnej obserwacji, staliście się całkowicie świadomi tej mistycznej świadomości. Nazywamy to nieświadomym bądź nieożywionym. Nazywamy to tak, ponieważ nie ma tutaj podążania za dźwiękiem i formą, żadnego zniewolenia przez emocje czy rozróżnianie.…więc kiedy słyszycie mowę nieożywionego, nie popełnijcie błędu rozumienia jej, jako przeszkody. Dopóki wasze uczucia i myśli nie będą zakryte ułudą i przywiązaniem do percepcji, a wasza percepcja pozostanie nierozproszona, ta mistyczna świadomość będzie jasna i klarowna, dokładnie świadoma. Jeśli staracie się ją uchwycić, nie dosięgniecie jej; nie ma ona formy, więc nie jest czymś co istnieje. Jeśli staracie się jej pozbyć, nie możecie się od niej oddzielić, ponieważ jest na zawsze z wami; nie jest więc nieistniejąca. Nie jest poznaniem ani myślą, nie jest związana z żadnymi elementami psychofizycznymi. Czym w takim razie jest? 

Kiedy Keizen mówi, że nie ma “zniewolenia przez emocje czy rozróżnianie”, nie ma na myśli braku uczuć lub troski. Chodzi mu tutaj o nieobecność zniewolenia, nieobecność przywiązania. Co oznacza nieistnienie zniewolenia przez emocje? Kiedy płaczesz, tylko płacz. Kiedy coś czujesz, czuj to całym ciałem i umysłem. Nie oddzielaj się od tego. Zniewolenie jest rezultatem oddzielenia, to ono hamuje i ogranicza naszą wolność.

Ta mistyczna nauka jest zawsze oczywista i nie pozostawia wątpliwości. Jest tym, co sprawia, że unosimy brwi i mrugamy oczami. Manifestuje się, gdy chodzimy, stoimy, siedzimy, kładziemy się, myjemy, śpieszymy, umieramy i rodzimy, jemy kiedy jesteśmy głodni, a także gdy zmęczeni śpimy. Wszystko to jest nauką, wszystko włącznie z cykaniem owadów. Nic nie jest ukryte. Z tego powodu każde zjawisko zawsze i nieustannie udziela nam jasnych nauk.

Powinniśmy te nauki widzieć i słyszeć. Powinniśmy widzieć i słyszeć głos tych gór i rzek, oraz zagrożonych i wymarłych gatunków. Powinniśmy widzieć i słyszeć głos atomu, bezdomnego, dzieci; głos nauk niezliczonych generacji przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Jeśli próbujecie widzieć oczami i słyszeć uszami, nigdy tego nie osiągniecie. Jedynie jeśli będziecie widzieć uchem i słyszeć okiem, będziecie w stanie zobaczyć ‘to’ jasno. W jaki sposób możesz patrzeć uchem i słyszeć okiem? Zazen. Zazen jest smokiem wchodzącym do wody, lwem wkraczającym w góry. Zazen jest siedzibą Buddy, prawdziwym przekazem Umysłu Dwudziestego Pierwszego Wieku, głosem dziesięciu tysięcy rzeczy.

Tłumaczenie: Jan Skoczylas

źródło: www.ecobuddhism.org

Zobacz także:

Thich Nhat Hanh: Oczy Królowej Słoni

Buddyjska Deklaracja w Sprawie Zmian Klimatu

Buddyzm a kryzys klimatyczno-energetyczny

%d bloggers like this: