Obecnie 55% globalnego rynku nasion należy do zaledwie 10 przedsiębiorstw. Jak do tego doszło i jakie to ma konsekwencje? Czytaj dalej „Nasiona ? dobro wspólne czy własność korporacji”
Tag: globalizacja
Głód na świecie a obietnice zwolenników GMO
Od 1994 roku, kiedy to w USA pojawiły się pierwsze komercyjne uprawy genetycznie (z)modyfikowanych roślin (GM roślin), korporacje biotechnologiczne i wielu przedstawicieli władz (przykładem słynny program prezydenta Georga W. Busha “Inicjatywy zażegnania głodu w Afryce”) przekonywali i przekonują, że to właśnie rolnictwo transgeniczne, czyli uprawy genetycznie modyfikowanych roślin, rozwiąże problem głodu.
Profesor Bob Watson, dyrektor IAASTD, organizacji, która na zlecenie ONZ i Banku Światowego wydaje co pewien czas raport, ostatnio opracowany przez ok. 400 naukowców, prezentujący wpływ wiedzy, nauki i technologii na rolnictwo i rozwój, zapytany czy GM uprawy mogą rozwiązać problem głodu w świecie, odpowiedział: “Prosta odpowiedź brzmi: nie.”
Wypowiedź tę, a także szerszą tezę, że GM uprawy wręcz zagrażają bezpieczeństwu żywnościowemu na świecie, uzasadniają znane już wyniki badań naukowych, publikowanych nie tylko w bardzo specjalistycznych, ale i w szerzej znanych, wiodących w świecie czasopismach naukowych, jak Nature”, “Nature Biotechnology”, “Science”, “Lancet”, “Environmental Health Perspectives” oraz specjalistycznych raportach.
Według raportu FAO, na początku 2011 roku głodowało lub było chronicznie niedożywionych 925 milionów ludzi — olbrzymia większość w Azji i Afryce. Przeczytanie takiej informacji prawdopodobnie u większości Czytelników nie wzbudzi ani w ćwierci takich emocji, jak wtedy, gdy ogląda się telewizyjną relację śmierci 300 pasażerów w katastrofie Boeinga 747. Wyobraź więc sobie, Czytelniku, że codziennie ulega katastrofie od 48 do 117 samolotów Boeing 747 wypełnionych… dziećmi. Tyle że są to katastrofy nierelacjonowane przez telewizję. Tak, głód oznacza właśnie — przemilczaną — śmierć między 14 400 a 35 000 dzieci (różne szacunki) każdego dnia…
Rozwiązanie czy zagrożenie?
Nadzieja lat 60-tych na rozwiązanie problemu głodu, jaką była “zielona rewolucja”, czyli upowszechnienie nowych odmian ryżu, pszenicy i kukurydzy o wyższej plenności, uratowała przed śmiercią głodową wiele milionów ludzi. Ale przyniosła też ze sobą nowe problemy, jak degradację gleb, wody i bioróżnorodności, związane z chemizacją, mechanizacją i upowszechnianiem monokultur w rolnictwie, oraz upadek wielu drobnych gospodarstw rolnych. Co więcej, od paru dziesiątków lat liczba głodujących systematycznie zwiększa się.
Od 1994 roku, kiedy to w USA pojawiły się pierwsze komercyjne uprawy genetycznie (z)modyfikowanych roślin (GM roślin), korporacje biotechnologiczne i wielu przedstawicieli władz (przykładem słynny program prezydenta Georga W. Busha “Inicjatywy zażegnania głodu w Afryce”) przekonywali i przekonują, że to właśnie rolnictwo transgeniczne, czyli uprawy genetycznie modyfikowanych roślin, rozwiąże problem głodu.
Profesor Bob Watson, dyrektor IAASTD, organizacji, która na zlecenie ONZ i Banku Światowego wydaje co pewien czas raport, ostatnio opracowany przez ok. 400 naukowców, prezentujący wpływ wiedzy, nauki i technologii na rolnictwo i rozwój, zapytany czy GM uprawy mogą rozwiązać problem głodu w świecie, odpowiedział: “Prosta odpowiedź brzmi: nie.”
Wypowiedź tę, a także szerszą tezę, że GM uprawy wręcz zagrażają bezpieczeństwu żywnościowemu na świecie, uzasadniają znane już wyniki badań naukowych, publikowanych nie tylko w bardzo specjalistycznych, ale i w szerzej znanych, wiodących w świecie czasopismach naukowych, jak Nature”, “Nature Biotechnology”, “Science”, “Lancet”, “Environmental Health Perspectives” oraz specjalistycznych raportach.
Okazuje się, że uprawy genetycznie modyfikowanych roślin:
(1) nie tylko nie zwiększają istotnie plonów, które wykazują w ich przypadku duże wahania, ale zwykle po pewnym czasie plony zmniejszają się (co specjaliści tłumaczą zarówno nieustabilizowaniem sztucznie wprowadzonych genów i reakcją obronną organizmu biorcy na gen dawcy, jak i wtórną inwazją uodporniających się szkodników), tak, że w wielu przypadkach obserwuje się plony GM roślin niższe od 5 do 20% od odmian tradycyjnych (dane z USA);
(2) są źródłem żywności, która może stwarzać istotne zagrożenia dla układu odpornościowego (w szczególności alergiczne) oraz płodności ludzi, co wykazują niezależne badania na myszach i szczurach. Niezwykle niepokojące okazały się ostatnio (maj 2011) kanadyjskie badania kobiet w ciąży. Wykazały one, że we krwi 93% badanych kobiet i 80% ich nienarodzonych dzieci wykryto toksynę Bt produkowaną przez GM rośliny, zaś kwas 3‑MPPA (produkt rozpadu glufosynatu, jednego z powszechnie stosowanych przy uprawach GM roślin herbicydów) u 100% badanych ciężarnych i ich nienarodzonych dzieci. Ponieważ kobiety i ich mężowie nie mieli bezpośredniego kontaktu z herbicydami i pestycydami, jedynym źródłem wspomnianych związków chemicznych musiała być w tej sytuacji żywność bazująca na płodach rolnictwa konwencjonalnego i GM;
(3) istotnie zmniejszają bioróżnorodność upraw i dzikich gatunków, zarówno wskutek tego, że GM uprawy to monokultury, jak i wskutek znacznie większego zewnętrznego zużycia herbicydów i pestycydów niż w rolnictwie konwencjonalnym (wpływ na to ma także toksyna Bt produkowana przez same GM rośliny);
(4) uzależniają rolników i produkcję żywności od korporacji biotechnologicznych posiadających patenty na GMO;
(5) obniżają jakość gleb (przyczyny jak w pkt. 3);
(6) prawdopodobnie stanowią jeden z istotnych czynników, obok pestycydów, zanikania różnych gatunków owadów zapylających, w tym pszczół.
Ocenia się ponadto, że patenty na GM rośliny na 90% powierzchni ich upraw posiada tylko jedna korporacja — Monsanto. Natomiast prawa do nasion 70% odmian roślin uprawnych na świecie posiadają zaledwie cztery korporacje, wszystkie z USA — wymowny skutek strategii wykupywania na całym świecie przedsiębiorstw nasiennych przez korporacje biotechnologiczne.
Rolnictwo o powyższych cechach wpływa więc niszcząco w dalszej perspektywie zarówno na gleby, zasoby wody i bioróżnorodność, jak i na podstawy bytu prawie 1,3 miliarda w przeważającej większości drobnych rolników, którzy stanowią nadal podstawę bezpieczeństwa żywnościowego dla olbrzymiej większości ludzi w krajach rozwijających się (a także części krajów wyżej rozwiniętych, w tym i Polski).
Czy takie rolnictwo można zatem uznać za kierunek właściwy dla rozwiązania problemu głodu w świecie?
Jak walczyć z głodem?
Jakie bowiem są główne przyczyny głodu na świecie, a stąd jakie powinny być podstawowe kierunki jego likwidacji?
Najważniejszymi przyczynami są ubóstwo i/lub brak odpowiedniej ilości ziemi oraz narzędzi, które uniemożliwiają głodującym zakup lub wytworzenie wystarczającej ilości żywności.
Warto pamiętać, że zwłaszcza w Afryce chroniczny głód pojawił się razem z kolonializmem, który doprowadził do zmiany struktury gospodarowania ziem i przemian demograficznych.
Innymi przyczynami głodu i niedożywienia są:
(a) niewłaściwa polityka gospodarcza (m.in. rolno-żywnościowa) i społeczna (m.in. dystrybucja żywności) na szczeblu krajowym i międzynarodowym, w tym, nierównoprawne umowy pomiędzy bogatymi krajami a krajami rozwijającymi się, prowadzące do nadmiernej eksploatacji zasobów naturalnych i niekorzystnej struktury rolnictwa w tych ostatnich;
(b) niesprawiedliwa struktura własności ziemi i innych środków produkcji;
© niekorzystna organizacja rynków rolnych w skali lokalnej i międzynarodowej;
(d) niekorzystna struktura użytkowania ziem rolniczych;
(e) degradacja gleby, zasobów wody i bioróżnorodności, zarówno wskutek klęsk suszy, powodzi i innych ekstremalnych zjawisk pogodowych, nasilających się w ostatnich latach wraz ze zmianami klimatycznymi, jak i wskutek negatywnego wpływu schemizowanego rolnictwa przemysłowego.
Te inne przyczyny mają charakter drugorzędny wobec faktu, iż co roku na świecie produkuje się żywność w ilości większej niż wystarczająca do wyżywienia wszystkich mieszkańców Ziemi (sic!).
Jednak tam, gdzie pojawiają się monokultury GM roślin, a więc także rolnictwo przemysłowe, obserwuje się utrwalenie i pogłębienie niekorzystnych procesów, jak upadek wielu drobnych rolników i dalsze ubożenie ludności wiejskiej, i to zarówno w krajach rozwijających się, jak i w obu Amerykach.
Głównymi kierunkami walki z głodem powinny być zatem walka z ubóstwem oraz dążenie do utrzymania i rozszerzenia tej podstawy bezpieczeństwa żywnościowego każdego kraju — nie tylko tych, w których są głodujący — jaką jest wielka liczba drobnych i średnich gospodarstw rolnych o dużej bioróżnorodności, czyli dużym bogactwie gatunków i odmian uprawianych roślin.
Tymczasem już “zielona rewolucja” przyczyniła się do zmniejszenia w samych tylko Indiach różnorodności uprawianych odmian ryżu z 200 000 do ok. 500. Do jeszcze większego ograniczenia bioróżnorodności prowadzą uprawy GM roślin. Przyczyniają się one także do powstawania superchwastów i superszkodników, których zwalczanie wymaga stosowania znacznie większej ilości (lub znacznie droższych) herbicydów i pestycydów niż w rolnictwie konwencjonalnym.
Innym kierunkiem walki z głodem, zwłaszcza w dłuższej perspektywie, powinno być upowszechnianie takiego rodzaju rolnictwa, które będzie dawało trwale wystarczające plony, zachowa w dobrym stanie zasoby gleb, wody i bioróżnorodności dla przyszłych pokoleń i nie będzie uzależnione, jak współczesne rolnictwo przemysłowe, od kopalnych źródeł energii. Tak scharakteryzowane rolnictwo to rolnictwo zrównoważone.
Już obecne przekształcenia w krajach rozwijających się dotychczasowego rolnictwa na rolnictwo zrównoważone dają znacznie większy przyrost plonów niż uprawy GM roślin. Przykładowo:
(1) System Intensyfikacji Ryżu (SRI) w Indiach, Indonezji, Wietnamie i 5 innych krajach Azji dał w efekcie m.in. średni wzrost plonów o 47%, ograniczenie zużycia wody o 40%, zaś średni wzrost dochodów rolników o 68%;
(2) w zbadanych ostatnio 286 projektach zrównoważonego rolnictwa w 57 krajach średni wzrost plonów wyniósł 79%;
(3) w zbadanych 40 projektach zrównoważonego rolnictwa w 20 krajach Afryki średni przyrost plonów wyniósł ponad 100% w okresie tylko 3–10 lat.
Z kolei 50 inicjatyw wspierających biednych oraz drobnych producentów żywności, które rząd Brazylii podjął we współpracy z organizacjami i ruchami społecznymi, zmniejszyło o prawie połowę liczbę tamtejszych głodujących.
Te i inne nieprzytoczone już tu przykłady pokazują właściwe kierunki skutecznej walki z głodem i niedożywieniem.
W tym miejscu warto też zwrócić uwagę na niekorzystną strukturę zagospodarowania użytków rolnych na świecie:
(a) do wyprodukowania mięsa i nabiału, które stanowią tylko ok. 7–10% masy żywności produkowanej na lądzie, potrzeba aż 80% użytków,
(b) natomiast do wyprodukowania ziaren zbóż, strączkowych, warzyw i owoców, które stanowią ok. 90–93% tej masy żywności, wystarcza część z pozostałych 20% użytków rolnych!!!
Fakty te wynikają z działania prawa przyrodniczego odzyskiwania przez organizm z danego ogniwa łańcucha pokarmowego średnio tylko ok. 10% składników odżywczych pochodzących z organizmu z poprzedzającego ogniwa. Nie powinno więc dziwić, że z 1 ha można uzyskać tylko ok. 277 kg wołowiny wobec ok. 4 000 — 15 000 kg ziarna pszenicy (nawiasem mówiąc, produktu o znacznie większej wartości dla zdrowia).
Co możemy zrobić?
Na koniec warto odpowiedzieć sobie na pytanie, jak my, zwykli obywatele, którzy mieliśmy to niezasłużone przez nas szczęście urodzić się w kraju europejskim, możemy przyczynić się do ratowania przed głodem i chronicznym niedożywieniem ludzi, którzy zamiast w naszym kraju, urodzili się gdzieś w Azji lub Afryce?
Niech pomocne okażą się tu poniższe przykłady kierunków działań:
1. Dążenie do uwolnienia olbrzymich areałów użytków rolnych poprzez:
zmianę sposobu odżywiania się na wegetariański lub prawie wegetariański, a przynajmniej na żywność jak najmniej przetworzoną (tzw. Slow Food);
unikanie marnotrawstwa żywności (marnuje się ok. 30% żywności?);
unikanie, a przynajmniej zmniejszenie ilości konsumowanego cukru oraz używek, jak kawa, herbata, kakao (wymagają najlepszych gleb);
kupowanie głównie żywności wytworzonej z płodów lokalnego rolnictwa — najlepiej ekologicznego lub tradycyjnego;
naciskanie na wdrażanie energii odnawialnych nie z upraw energetycznych na świecie, a najlepiej energooszczędnych technologii.
2. Unikanie żywności GM i włączanie się w walkę o zakaz upraw i hodowli GMO.
3. Zmniejszanie popytu na drewno i inne surowce z lasów tropikalnych.
4. Kupowanie produktów pochodzących ze Sprawiedliwego Handlu (Fair Trade).
5. Wspieranie organizacji i ludzi walczących z ubóstwem i głodem w różnych częściach świata.
6. Wspieranie przedsięwzięć wdrażania zrównoważonego rozwoju.
7. Wspieranie (a właściwie wychowywanie) polityków i innych decydentów działających w powyższych kierunkach.
8. Dzielenie się swoją wiedzą z innymi.
Autor: Jacek J. Nowak — dr nauk ekonomicznych, specjalizujący się w tematyce zrównoważonego rozwoju i bezpieczeństwa żywnościowego.
Wybrane źródła:
Aris A. i S. Leblanc (2011), Maternal and fetal exposure to pesticides associated to genetically modified foods in Eastern Townships of Quebec, Canada, “Reproductive Toxicology”, 31, str. 528?533.
Bailey R., Stwórzmy lepszą przyszłość. Sprawiedliwość żywnościowa w świecie ograniczonych zasobów, Oxfam International, June 2011, tłum. PAH.
Benbrook C. (2009), Impacts of Genetically Engineered Crops on Pesticide Use: The First Thirteen Years, The Organic Center, November 2009, www.organic-center.org/reportfiles/13Years20091126_FullReport.pdf.
FAO (2003), Weighing the GMO arguments: against,www.fao.org/english/newsroom/focus/2003/gmo8.htm.
Gómez-Barbero M. i E. Rodríguez-Cerezo (2006), Economic Impact of Dominant GM Crops Worldwide: a Review, Luxembourg: Office for Official Publications of the European Communities,ftp.jrc.es/EURdoc/eur22547en.pdf.
Hałat Z. (2004), Alergeny organizmów genetycznie zmodyfikowanych, “ALERGIA”, Nr 3/21, str. 19–26, www.halat.pl/gmo.html.
Hałat Z. (2007), GMO w rolnictwie. GMO w środkach farmakologicznych, w: Konferencja (2007).
Heinemann J. A. i T. Traavik (2007), GM soybeans — revisiting a controversial format, ?Nature Biotechnology?, Vol. 25, str. 1355–1356.
Huang J. i in. (2005), Insect-Resistant GM Rice in Farmers? Fields: Assessing Productivity and Health Effects in China, ?Science?, Vol. 308, no. 5722, str. 688?690,www.sciencemag.org/content/308/5722/688.full.
IAASTD (2008), Agriculture at a Crossroads: International Assessment of Agricultural Science and Technology for Development. Executive Summary of the Synthesis Report, IAASTD: Johannesburg,www.agassessment.org/index.cfm?Page=IAASTD%20Reports&ItemID=2713.
Konferencja (2007), Materiały na konferencję nt. “GMO — szansą rozwoju polskiego rolnictwa? Fakty i mity”, zorganizowaną przez Senat RP, 15 lutego 2007 w Warszawie, Biuro Informacji i Dokumentacji, Kancelaria Senatu, część materiałów dostępna na:ww2.senat.pl/wydarzenia/seminaria6.htm.
Lean G. (2008), Exposed: the great GM crops myth, “The Independent”, 20 April 2008,www.independent.co.uk/environment/green-living/exposed-the-great-gm-crops-myth-812179.html — dostępny 24.11.2008.
Lisowska K. (2011), Genetycznie modyfikowane uprawy i żywność — za i przeciw, CHEMIK, 65, nr 11, str. 1193–1197.
Lisowska K. (2010), Opinia nt. projektu ustawy Prawo o organizmach genetycznie zmodyfikowanych, Kancelaria Sejmu.
Lisowska K. i M. Chorąży (2010), Genetycznie zmodyfikowane uprawy i żywność — przegląd zagrożeń, Nauka 4/2010, str. 127–136.
Margulis C. (2006), The Hazards of Genetically Engineered Foods, “Environmental Health Perspectives”, Vol. 114, No. 3 (March), str. A146?A147,ehp03.niehs.nih.gov/article/fetchArticle.action?articleURI=info%3Adoi%2F10.1289%2Fehp.114-a146.
Mellon M. i J. Rissler (2003), Environmental Effects of Genetically Modified Food Crops — Recent Experiences, Union of Concerned Scientists,www.ucsusa.org/food_and_environment/genetic_engineering/environmental-effects-of-genetically-modified-food-crops-recent-experiences.html.
Narkiewicz-Jodko J. (2007), GMO — na razie dziękujemy, w: Konferencja (2007).
Narkiewicz-Jodko J. (2011), Zachować zasadę przezorności z GMO.
Union of Concerned Scientists (2002), Risks of Genetic Engineering,www.ucsusa.org/food_and_environment/genetic_engineering/risks-of-genetic-engineering.html
Smith J. M. (2007), Nasiona kłamstwa, czyli o łgarstwach przemysłu i rządów na temat żywności modyfikowanej genetycznie, Oficyna Wydawnicza 3.49: Poznań.
Spiroux de Vendômois J., F. Roullier, D. Cellier and G.-E. Séralini (2009), A Comparison of the Effects of Three GM Corn Varieties on Mammalian Health, “International Journal of Biological Sciences”, No. 5(7), str. 706–726.
Tomiałojć L. (2007), Ekologiczne i ekonomiczne źródła obaw przed szybkim wprowadzeniem upraw GMO, w: Konferencja (2007).
Vehaag B. i G. Kröber, reż. (2004), Life Running out of Control, film dokumentalny, prod. Denkmal Films i Haifish Films.
Velimirov A., C. Binter, J. Zentek (2008), Biological effects of transgenic maize NK603xMON810 fed in long term reproduction studies in mice, “Forschungsberichte der Sektion IV”, Band 3/2008, Bundesministerium für Gesundheit, Familie und Jugend: Wien, polska-wolna-od-gmo.org/doc/forschungsbericht_3_2008_letztfassung.pdf.
Wiąckowski S. (2009), Genetycznie zmodyfikowane organizmy — zagrożenia dla rolnictwa, zdrowia i środowiska, Kielce.
Wolfenbarger L. L. i P. R. Phifer (2000), The Ecological Risks and Benefits of Genetically Engineered Plants, “Science”, 15 December, Vol. 290, no. 5499, str. 2088?2093.
Żarski T. (2009), GMO ? Mity i fakty, Materiały międzynarodowej konferencji nt.: “Genetycznie zmodyfikowane organizmy a środowisko przyrodnicze”, 29 luty 2009, UKSW, Warszawa.
(Śródtytuły pochodzą od redakcji.)
Zdjęcie: MillionsAgainstMonsanto (CC — Some rights reserved)
źródło: globalnepoludnie.pl
zobacz także: Raport ONZ: Rolnictwo ekologiczne może podwoić produkcję żywności w biednych krajach
Od wspólnego pastwiska do handlu emisjami
“Nie ma darmowych obiadów” — jak zauważa Raj Patel, autor “Wartości niczego”, to neoliberalne powiedzenie stosuje się nie tam, gdzie się powinno. Żyjemy w świecie ograniczonych zasobów naturalnych, usilnie starając się o tym zapomnieć.
“Nie ma darmowych obiadów” — jak zauważa Raj Patel, autor “Wartości niczego”, to neoliberalne powiedzenie stosuje się nie tam, gdzie się powinno. Żyjemy w świecie ograniczonych zasobów naturalnych, usilnie starając się o tym zapomnieć.
Więcej: Od wspólnego pastwiska do handlu emisjami — Zielone Wiadomości.
Bardzo dobry artykuł — recenzja, Bartek Kozek o znakomitej książce Raja Patela “Wartość niczego. Jak przekształcić społeczeństwo rynkowe i na nowo zdefiniować demokrację” Polecam (książkę i artykuł Bartka).
Vandana Shiva: Po drugiej stronie “Wzrostu”
Paradygmat ‘wzrostu’ jest obecnie coraz częściej na całym świecie w sposób fundamentalny kwestionowany. W krajach bogatej Północy poszukiwanie innego modelu wynika z rozczarowania i bankructwa gospodarki opartej na wzroście, zarówno ponieważ nie przyniosła ona zadowolenia — prawdziwego zaspokojenia ludzkich potrzeb, jak również dlatego, że właśnie jesteśmy świadkami jej postępującego załamania.
W krajach Południa konieczność wyjścia poza wzrost bierze się z faktu, że pozbawia on zasobów biednych ludzi — ich ziemi, bioróżnorodności i nasion, wody i pożywienia. Wzrost niszczy gospodarki samowystarczalne, które oparte są na zasadzie wystarczającej ilości dóbr, samodzielności i trwałości. Bogaci i posiadający władzę z Południa, którzy stali się jeszcze bogatsi i potężniejsi, domagają się, rzecz jasna, dalszego wzrostu.
Za brutalnym zastąpieniem trwałych społeczności poprzez narzucony wzrost, kryje się zniszczenie środowiska i wywłaszczenie gospodarcze tych grup. Natura i ludzie nie mają już znaczenia, ‘wzrost’ zastąpił dobro Ziemi i społeczności. Środki stały się celem, a cele ludzkie zostały zapomniane.
Natura i ludzie nie mają już znaczenia, ‘wzrost’ zastąpił dobro Ziemi i społeczności. Czytaj dalej „Vandana Shiva: Po drugiej stronie “Wzrostu””
Dalajlama w wywiadzie dla Die Welt — “Jestem zwolennikiem globalizacji”
Welt Online: Załóżmy, że dyrektor generalny może rozwinąć produkcję oprogramowania komputerowego w Indiach ponosząc dziesięciokrotnie mniejsze koszty niż gdyby miało to mieć miejsce w Niemczech. Aby to zrobić musi zlikwidować 1 000 miejsc pracy w Niemczech i stworzyć nowe w Indiach. Właściciele firmy naciskają, aby to zrobił. Co ten menadżer powinien zrobić?
Dalajlama: Menadżer powinien spojrzeć na sytuację z każdej możliwej strony — z punktu widzenia akcjonariuszy, pracowników, klientów i całego społeczeństwa. Tak, nawet społeczności światowej. Dobry menadżer powinien mieć jasny obraz sytuacji. Wydaje się to oczywiste, lecz niestety nie zdarza się zbyt często. Zazwyczaj chodzi tylko o maksymalizację zysków.
Welt Online: Przedsiębiorstwa nie mogą przetrwać bez zysków.
Dalajlama: To prawda, lecz przedsiębiorstwa są żywymi, złożonymi organizmami, nie zaś maszynami do kumulowania zysków. Z tego powodu zysk nie powinien być dla przedsiębiorstwa celem, lecz raczej rezultatem dobrej pracy. Podobnie jak człowiek nie przetrwa długo bez wody i pożywienia, przedsiębiorstwo nie może przetrwać bez dochodów. Lecz w żadnym wypadku nie ograniczałbym do tego celu ludzkiej egzystencji, ponieważ pożywienie i woda są tylko warunkami wstępnymi dla pełnego znaczenia życia.
Dotarcie do Dalajlamy to długa i niebezpieczna podróż. Przywódca religijny i głowa państwa tybetańskiego mieszka na emigracji u stóp Himalajów, dwie godzin lotu samolotem na północ od Delhi. Jego rezydencja znajduje się w Dharamsali na idyllicznym wzgórzu obok świątyni buddyjskiej. Ci, którzy chcą się do niego dostać muszą przejść przez bardzo rygorystyczną kontrolę przeprowadzaną zarówno przez indyjskich, jak i tybetańskich funkcjonariuszy służby bezpieczeństwa. Nawet odkryte palce są przez nich obmacywane.
Istnieją ogromne obawy o jego bezpieczeństwo. Z jednej strony, ponad pięćdziesięcioletnia pokojowa walka o autonomię dla Tybetu uczyniła z laureata Pokojowej Nagrody Nobla międzynarodową supergwiazdę, z drugiej zaś, od 1959 roku Chińczycy widzą w nim swojego największego wroga.
Już wiele lat temu ten buddyjski mnich przestał koncentrować się jedynie na kwestii tybetańskiej oraz walce przeciwko przemocy i zajął się problemami globalnej gospodarki, a szczególnie próbami znalezienia odpowiedzi na pytanie o możliwość bardziej sprawiedliwego podziału kumulowanego przez nią bogactwa. Wkrótce po zakończeniu swojej podróży do Niemiec, Dalajlama ostrzega nie tylko przed chciwością, lecz także przed nadmierną ufnością w instytucje państwowe.
Welt Online: Wasza Świątobliwość, dla Tybetańczyków jesteś boskim królem i masz także wielu ubóstwiających Cię wyznawców na zachodzie. Czy masz jakieś słabości?
Dalajlama: (śmieje się) Tak, jestem leniwy. Oczywiście wstaję każdego ranka o 3: 30 i trochę ćwiczę, medytuję, jem śniadanie i znowu medytuję. Trwa to od czterech do pięciu godzin. Jeśli chodzi o sprawy duchowe — nie jestem leniwy. Lecz kiedy siedzę w samolocie, widzę zawsze ludzi, którzy czytają, piszą lub pracują na swoich komputerach przygotowując prezentacje. Ja nigdy tego nie robię — żadnej pracy domowej, żadnych przygotowań. To są oznaki mojego lenistwa.
Welt Online: Czy martwi to Waszą Świątobliwość?
Dalajlama: Nie, ponieważ przygotowując się do czegoś zbyt intensywnie mam zawsze poczucie, że staje się to czymś sztucznym. Czuję się o wiele lepiej, gdy jestem spontaniczny, ponieważ wtedy to co robię płynie prosto z serca.
Welt Online: Czy Wasza Świątobliwość jest w stanie wyobrazić sobie, jak dużo czasu zajęło mi przygotowanie się do tego wywiadu?
Dalajlama: (śmieje się znowu): Jesteś Niemcem, więc wszystko musi być zrobione bardzo dokładnie. Poza tym, twoje pytania muszą być interesujące. Gdybym to ja miał zadawać pytania, też bym się do tego przygotowywał. Moim zadaniem jest jedynie odpowiadanie na twoje pytania. Jeśli nie będę znał odpowiedzi, po prostu ci powiem.
Welt Online: Ok, w jaki sposób możemy w najbliższej przyszłości poradzić sobie z kryzysem finansowym?
Dalajlama: Widzisz, to jest jedno z takich pytań — nie wiem. Muszą o tym zdecydować politycy. Nie jestem ekspertem w dziedzinie rozwiązywania poważnych kryzysów. Dotyczy to również przemocy i terroryzmu. Na krótką metę rządy będą musiały podjąć działania w celu zapewnienia bezpieczeństwa swoim obywatelom, to powinno zostać zrobione. Lecz podejmując te wszystkie doraźne działania, nie powinniśmy zapominać o podstawowej przyczynie problemu.
Welt Online: Co, zdaniem Waszej Świątobliwości, jest podstawową przyczyną kryzysu finansowego?
Dalajlama: Chciwość i hazard. Wielu ludzi i wiele przedsiębiorstw ma tylko jeden cel: pieniądze, pieniądze, i więcej pieniędzy. Chciwość jest w porządku, jeśli pozwalasz innym odnosić z niej korzyści, lecz zachłanność w połączeniu z myśleniem o jedynie własnym zysku jest zła, staje się chorobą. Egoistyczne pragnienie ciągłego zarabiania coraz większej ilości pieniędzy szkodzi zarówno przedsiębiorstwom, jak i indywidualnym jednostkom. Jest to największa słabość wielu menadżerów — potwierdził to obecny kryzys finansowy.
Welt Online: Więc jest w porządku zarabiać dużo pieniędzy, jeśli dzielimy się nimi z innymi?
Dalajlama: Bogactwo nie musi być koniecznie złą rzeczą, pod warunkiem, że zostało zgromadzone w sposób uczciwy i nie ucierpieli na tym ani inni ludzie ani środowisko naturalne. Jako buddyści uznajemy bogactwo za wstępny warunek szczęśliwego życia. Lecz miliarder ma również tylko dziesięć palców. Możemy założyć trzy lub cztery pierścienie na każdy z nich, ale wyglądałoby to raczej dziwnie. Wielu milionerom, którzy nie dzielą się z innymi, wydaje się, że odczuwają zadowolenie z powodu swojego bogactwa, lecz jest to satysfakcja wymyślona, nieprawdziwa. Bogaci ludzie powinni pomóc ograniczyć ubóstwo.
Welt Online: Niektórzy menadżerowie zarabiają 10, 20 lub nawet 30 milionów euro rocznie. Czy Wasza Świątobliwość naprawdę nie widzi w tym żadnego problemu?
Dalajlama: Podobnie jak w przemyśle muzycznym lub sporcie zdarzają się wyjątki. Mogą oni zarabiać tyle ile chcą, dopóki pozostaje to przejrzyste i można ustalić, dlaczego zarabiają tak dużo pieniędzy. Niestety takich ludzi jest bardzo niewielu. Natomiast jest czymś niedopuszczalnym, aby dyrektor naczelny nadal zwiększał swój majątek, gdy jego przedsiębiorstwo stacza się w kierunku bankructwa, akcjonariusze tracą swoje oszczędności a pracownicy tracą pracę lub zarabiają zbyt mało, by zapewnić sobie życie na przyzwoitym poziomie.
Welt Online: Załóżmy, że dyrektor generalny może rozwinąć produkcję oprogramowania komputerowego w Indiach ponosząc dziesięciokrotnie mniejsze koszty niż gdyby miało to mieć miejsce w Niemczech. Aby to zrobić musi zlikwidować 1 000 miejsc pracy w Niemczech i stworzyć nowe w Indiach. Właściciele firmy naciskają, aby to zrobił. Co ten menadżer powinien zrobić?
Dalajlama: Menadżer powinien spojrzeć na sytuację z każdej możliwej strony — z punktu widzenia akcjonariuszy, pracowników, klientów i całego społeczeństwa. Tak, nawet społeczności światowej. Dobry menadżer powinien mieć jasny obraz sytuacji. Wydaje się to oczywiste, lecz niestety nie zdarza się zbyt często. Zazwyczaj chodzi tylko o maksymalizację zysków.
Welt Online: Przedsiębiorstwa nie mogą przetrwać bez zysków.
Dalajlama: To prawda, lecz przedsiębiorstwa są żywymi, złożonymi organizmami, nie zaś maszynami do kumulowania zysków. Z tego powodu zysk nie powinien być dla przedsiębiorstwa celem, lecz raczej rezultatem dobrej pracy. Podobnie jak człowiek nie przetrwa długo bez wody i pożywienia, przedsiębiorstwo nie może przetrwać bez dochodów. Lecz w żadnym wypadku nie ograniczałbym do tego celu ludzkiej egzystencji, ponieważ pożywienie i woda są tylko warunkami wstępnymi dla pełnego znaczenia życia.
Welt Online: Jakie jest zdanie Waszej Świątobliwości o zachodnich firmach inwestujących w krajach, w których są niskie koszty produkcji? Czy jest to wyzysk, czy też pomagają one narodowym gospodarkom tych krajów zmniejszyć przepaść dzielącą je od krajów uprzemysłowionych?
Dalajlama: Zależy to od motywacji inwestora. Nie sądzę, aby wiele z firm inwestujących w Indiach lub Chinach, było rzeczywiście zainteresowanych dobrem Hindusów i Chińczyków. Często interesuje ich jedynie eksploatacja taniej siły roboczej, czemu jestem przeciwny. Jednakże, jeśli przedsiębiorstwo podejmuje moralną odpowiedzialność za poprawę jakości życia w Chinach i rzeczywiście chce temu krajowi pomóc, wtedy czerpanie zysków z taniej siły roboczej jest w porządku. Globalne przedsiębiorstwa mogą pomóc Chinom w demokratyzacji, zbudowaniu niezależnego systemu sądowego i zapewnieniu wolności prasy.
Welt Online: Wyrażając taki pogląd, Wasza Świątobliwość nie przysporzy sobie zbyt wielu przyjaciół wśród przeciwników globalizacji.
Dalajlama: Jestem w gruncie rzeczy zwolennikiem globalizacji. W przeszłości społeczności i państwa mogły izolować się od reszty świata, lecz w dzisiejszych czasach stało się to niemożliwe. Jeśli szukamy organizacji, które dysponują odpowiednimi środkami i możliwościami, które mogłyby posłużyć do poprawy naszego świata, to ogólnoświatowe przedsiębiorstwa znajdują się na samej górze takiej listy. Szczególnie zintegrowane globalne korporacje mają ogromne możliwości pomocy krajom rozwijającym się w zasypaniu przepaści dzielącej je od czołowych krajów rozwiniętych.
Welt Online: Czy Wasza Świątobliwość nie popiera anty-globalistów?
Dalajlama: Popieram ich, kiedy przypominają przywódcom i firmom, że chodzi tutaj o coś więcej niż jedynie o zwiększanie zysków. Jednocześnie, narastający sprzeciw wobec globalizacji wynika z naszej niechęci do pogodzenia się z faktem, że wszystko na tym świecie bezustannie się zmienia i prędzej czy później ulega rozpadowi. Dla buddystów jest to jedna z podstawowych prawd, które trzeba zaakceptować.
Welt Online:To liberalne nastawienie niezbyt pasuje do kogoś, kto pewnego razu określił się mianem: “marksistowskiego mnicha”. Czy wasza Świątobliwość nadal się za takiego uważa?
Dalajlama: Tak, dalej uważam się za “marksistowskiego mnicha”. Również w tym nie widzę żadnej sprzeczności. Teoria marksistowska podkreśla znaczenie sprawiedliwej dystrybucji bogactwa. Z moralnego punktu widzenia, jest to żądanie właściwe. Z drugiej strony, kapitalizm uważa za wartość gromadzenie bogactwa — jego dystrybucja nie ma początkowo znaczenia. W najgorszym możliwym scenariuszu — bogaci będą się nadal coraz bardziej bogacić, podczas gdy biedni będą się stawać coraz biedniejsi.
Welt Online: W takim razie dlaczego Wasza Świątobliwość tak zdecydowanie opowiada się przeciwko komunizmowi i socjalizmowi?
Dalajlama: Komunizm? Co to jest komunizm? Czy Chiny są krajem komunistycznym? (śmieje się głośno). Jestem zdezorientowany. Chińscy komuniści są komunistami bez ideologii komunistycznej. Lecz jeśli masz na myśli socjalizm podobny do tego jaki istniał początkowo w państwach Bloku Wschodniego, a obecnie w Korei Północnej i na Kubie — to uważam, że jest on sprzeczny z naturą ludzką, ponieważ zabija kreatywność. Ludziom nie wystarcza, że mają co jeść, w co się ubrać i dach nad głową. Potrzebujemy również samorealizacji. Budda zachęcał przedsiębiorców do dążenia do sukcesu dzięki niezawodności i sztuce sprzedaży. Ci, którzy odnieśli sukces mogą pomagać innym.
Welt Online: Jednak Wasza Świątobliwość przez długi czas podziwiał Mao Zedonga. Jak mógł się Wasza Świątobliwość tak bardzo pomylić?
Dalajlama: Jestem nadal przekonany, że w swoich wczesnych latach do połowy lat pięćdziesiątych, Mao Zedong należał do marksistów, którzy rzeczywiście chcieli pomóc robotnikom i rolnikom. W połowie lat pięćdziesiątych spędziłem sześć miesięcy w Pekinie i następne cztery w innych częściach Chin. Przywódcy partyjni, tak jak ich postrzegałem, byli naprawdę oddani swojej sprawie.
Welt Online: Dlaczego Mao wywarł na Waszej Świątobliwości tak duże wrażenie?
Dalajlama: Wyglądał zawsze jak rolnik — jego ubrania były stare i zniszczone. Mówił bardzo powoli, każde jego słowo niosło ze sobą znaczenie. Nie kręcił, nie unikał trudnych tematów, nie rozdrabniał się, zawsze przechodził od razu do sedna sprawy. Wszyscy członkowie jego partii, których spotkałem w tamtym czasie, zachowywali się podobnie, co wywarło na mnie duże wrażenie.
Welt Online: Na czym, zdaniem Waszej Świątobliwości, polegał błąd Mao?
Dalajlama: Mao powiedział kiedyś, że partia komunistyczna powinna być poddawana krytycznej ocenie i, że bardzo ważna jest samokrytyka. Bez krytycznej oceny każdy system sprawowania władzy jest jak ryba bez wody. Lecz później, w 1957 roku, wszyscy funkcjonariusze partyjni, którzy odważyli na krytykę, zostali nagle wyeliminowani. Ten system zawiódł z powodu własnej arogancji i braku samodyscypliny. Zniesienie własności prywatnej sprawiło, że wiele rzeczy znalazło się w rękach państwa, a faktycznie zostało przekazanych sprawującej totalitarną władzę partyjnej elicie — bardzo podobnej do dawnej arystokracji.
Die Welt: Jaką rolę w gospodarce powinno, zdaniem Waszej Świątobliwości, pełnić państwo?
Dalajlama: Jest to bardzo trudne pytanie. Nie sądzę, aby można było ustanowić równość na szczeblu państwowym. Instytucje państwowe mogą spowodować wiele szkód. To właśnie z tego powodu przestrzegam przed zbytnimi oczekiwaniami wobec rządów, jeśli chodzi o redystrybucję lub regulację rynków finansowych. Ludzie zawsze znajdą sposoby na obejście przepisów i prawa — nawet, jeśli są to najlepsze przepisy i prawa. Czy sądzisz, że to brak odpowiednich uregulowań prawnych doprowadził do obecnego kryzysu finansowego? Prawo w Stanach Zjednoczonych jest bardzo dobre, lecz odpowiedzialne działanie wymaga czegoś więcej niż tylko przestrzegania prawa.
Welt Online: Wasza Świątobliwość uważa, ze wolny rynek nie działa w sposób właściwy i jednocześnie nie wierzy w jego regulację. Czego więc potrzebujemy?
Dalajlama: Nazywam to “odpowiedzialną gospodarką wolnorynkową”. Ostatecznie zależy to od każdej indywidualnej jednostki — poczucia moralnej odpowiedzialności, samodyscypliny i wartości, którymi każdy z nas się kieruje. Obecny kryzys finansowy nie jest jedynie kryzysem gospodarki rynkowej, lecz w większym stopniu kryzysem wartości.
Welt Online: W porządku, w takim razie najważniejszą rzeczą, jaką musimy zrobić, jest wysłanie wszystkich przywódców państw i szefów wielkich firm do zgromadzeń buddyjskich, aby mogli nauczyć się samodyscypliny i uzyskać trochę moralności.
Dalajlama (śmieje się): Trzytygodniowe seminaria w naszych zgromadzeniach nie zmienią zbyt wiele. Byłoby to jak położenie kawałka lodu na skale — w chwilę później skała stałby się mokra, ale nic więcej. Dalej byłaby skałą. Oczekiwanie bardzo szybkich, systematycznych zmian w światowej gospodarce jest nierealistyczne. Zmiany muszą najpierw nastąpić w każdej pojedynczej osobie i w przedsiębiorstwach. Zależy to od wysiłku, jaki włożymy w edukację, mam tutaj na myśli to, że trzeba zacząć od przedszkola, a nie kilkutygodniowe seminaria.
Die Welt: Tak więc zdaniem Waszej Świątobliwości szkoły nie powinny skupiać się jedynie na nauczaniu matematyki, historii i języków, w programach szkolnych powinno znaleźć się więcej miejsca na naukę moralności, etyki i religii.
Dalajlama: Historia, matematyka i ekonomia — wszystkie te przedmioty służą rozwijaniu intelektu. Lecz odpowiedzialność — odpowiedzialność moralna i odpowiedzialność społeczna — te rzeczy wypływają z serca. Połączenie ich z mocą intelektu, jest tym, czego potrzeba rządom i wielkim przedsiębiorstwom. Dam ci przykład: my Tybetańczycy wierzymy, że rozwiązanie naszego narodowego konfliktu z Chinami może zostać osiągnięte jedynie metodami pokojowymi. Uczymy tego od przedszkola poprzez wszystkie kolejne poziomy edukacji. Kiedy Tybetańczyk staje w obliczu konfliktu, jego reakcją powinno być: “W jaki sposób mógłbym to rozwiązać na drodze dialogu?” Jest dla nas ważne, aby młodzi ludzie w naszych szkołach rozumieli, że stosowanie przemocy nie jest właściwą drogą, że nie da się za jej pomocą rozwiązać problemów. Dzięki edukacji i praktyce takie nastawienie stało się częścią życia wielu Tybetańczyków. Istnieje potrzeba takiego samego podejścia w dziedzinach gospodarki i sprawiedliwości.
Die Welt: Jak wiele dekad lub stuleci minie, zanim staniemy się naprawdę gotowi do “odpowiedzialnej gospodarki wolnorynkowej”?
Dalajlama: Obecny kryzys finansowy i gospodarczy przyspieszy ten proces, ponieważ ludzie, którzy myślą tylko o pieniądzach, a nawet śnią o nich — są przezeń najbardziej dotknięci. Ten kryzys jest bardzo dotkliwy dla wielu ludzi, lecz pokazuje także, że wartość pieniędzy jest ograniczona i nie dają one poczucia bezpieczeństwa. Bardziej niż na pieniądzach polegać można na wartościach wewnętrznych takich jak: przyjaźń, zaufanie, uczciwość i współczucie — one zawsze przynoszą szczęście i siłę.
Die Welt: Niewielu ludzi awansuje w hierarchii społecznej lub zawodowej dlatego, że cenią sobie przyjaźń, zaufanie i współczucie. Czy podejście Waszej Świątobliwości nie jest nieco idealistyczne?
Dalajlama: To, o czym mówisz jest jedną z największych sprzeczności. Ci, którzy zaznaczają swój autorytet, mają często niewielką moralność, zaś ludzie o wysokim poczuciu moralności nie potrafią tego zrobić. Nawiasem mówiąc, problem ten występuje znacznie częściej w socjalizmie niż w w gospodarce wolnorynkowej. Znanych jest wiele przypadków niekompetentnych przywódców zarządzających ludźmi kompetentnymi i ograniczających ich swobodę. Co się wtedy dzieje, mieliśmy możliwość zobaczyć. Przedsiębiorstwo, które zachowuje się w ten sposób, upadnie, ponieważ marnuje zbyt wiele ludzkiego potencjału i nigdy nie będzie w stanie rozwinąć swojego własnego systemu wartości.
Die Welt: Dla każdego dyrektora naczelnego niezwykle istotną sprawą jest znalezienie odpowiedniego następcy. Znalezienie następcy Waszej Świątobliwości jest przedsięwzięciem o wiele bardziej skomplikowanym i szeroko zakrojonym. Czy martwi to Waszą Świątobliwość?
Dalajlama: To nie jest trudne. Jako zwykły mnich, gdy umrę, nie potrzebuję następcy. Jeśli chodzi o rolę Dalajlamy, jako szefa rządu: zrzekłem się wszystkich swoich rządowych obowiązków osiem lat temu — mamy demokratycznie wybrany rząd, więc to też nie jest problem. Pozostaje jedynie pytanie o następcę Dalajlamy, jako przywódcy religijnego. W 1969 roku powiedziałem, że Tybetańczycy sami muszą zdecydować czy będzie 15-ty Dalajlama. Zaproponowałem coś, lecz nie mogę i nie chcę bardziej się w to angażować.
Welt Online: Czy Wasza Świątobliwość zdaje sobie sprawę z tego, że bardzo wielu szefów państw z całego świata chciałoby się z Waszą Świątobliwością spotkać, lecz nie robią tego z obawy o pogorszenie relacji gospodarczych z Chinami?
Dalajlama: Uważam to za całkiem w porządku, jeśli polityk bierze pod uwagę wszystkie opcje i podejmuje wyważone decyzje mając na względzie dobro swojego narodu. Jednakże wielu z nich przychodzi to zbyt łatwo — interesuje ich jedynie to, by ich własne firmy zarobiły jak najwięcej pieniędzy. Czy jest to dla mnie poważny problem? Niespecjalnie. Zajmuje mnie przede wszystkim promowanie ludzkich wartości, takich jak: harmonia, odpowiedzialność i dobroczynność. Aby móc to robić, potrzebuję rozmawiać ze zwykłymi ludźmi, a nie z ich przywódcami. Jeśli szef państwa chce się ze mną spotkać z powodów duchowych, z radością to zrobię. Jeśli nie, to nie, i nie ma w tym żadnego problemu. Nie podróżuję po świecie jedynie dla dobra mojego narodu i sprawy przyszłości Tybetu — chciałbym dotrzeć do tak wielu ludzi, jak to tylko możliwe.
Welt Online: Czy obecne stulecie będzie charakteryzować się wzrostem znaczenia Chin?
Dalajlama: Chiny stały się ogromna potęgą. Stanowi to dowód na to, że gospodarka może rozwijać się o wiele lepiej w warunkach większej wolności na poziomie korporacyjnym. Chinom brakuje jednak wartości, na których mogłoby się oprzeć społeczeństwo. Standardy, które były odpowiednie przed rewolucją komunistyczną, są już dawno nieaktualne. A co zajęło ich miejsce? Nic — tylko pieniądze. Elita komunistyczna myśli tylko o władzy i pieniądzach. Może to być bardzo destrukcyjne.
Welt Online: Religia, instytucje państwowe i gospodarka bardzo się od siebie oddaliły. Czy Wasza Świątobliwość naprawdę wierzy w to, że przywódcy religijni tacy jak Wasza Świątobliwość i papież, mogą zmienić ten świat na lepsze?
Dalajlama: Nie podróżuję po świecie, jako przywódca religijny. Jestem zwykłym człowiekiem, zwykłym mnichem. Oczywiście mam więcej możliwości, ponieważ jestem przyjmowany jako Dalajlama i ponieważ zgromadziłem wiele doświadczeń w czasie 50 lat życia na uchodźstwie. Tymi doświadczeniami mogę się teraz dzielić z ludźmi. Lecz zasady moralne, o których tutaj mówimy dają mi wewnętrzną siłę, a wewnętrzna siła daje mi wewnętrzny spokój. W ten sposób mam nadzieję dotrzeć do ludzi.
Welt Online: Jak się Wasza Świątobliwość czuje mieszkając w pięciogwiazdkowych hotelach podczas swoich podróży zagranicznych?
Dalajlama: Jeśli mam być szczery, nie czuję się dobrze w wielkich pokojach hotelowych. Czasem wydaje mi się, że w pokoju może być jakiś duch (śmieje się). Dlatego zawsze proszę o skromne i proste zakwaterowania. Lubię mieszkać w miejscach nowoczesnych, czystych i wygodnych. Jednak zazwyczaj nie mam wpływu na to, gdzie mieszkam.
Welt Online: Czy Wasza Świątobliwość nie ma wyrzutów sumienia, gdy mieszka w luksusowych warunkach?
Dalajlama: A dlaczego miałbym je mieć? Kiedy czuję się dobrze, mogę zrobić więcej dla innych. Ale oczywiście to boli, gdy widzę biednych ludzi. Pewnego razu w Wiedniu, gdy kładłem się spać, zobaczyłem na zewnątrz mężczyznę leżącego na ulicy. Był tam ciągle, kiedy obudziłem się rano. Posłałem mu owoce i chleb, chociaż wiedziałem, że przyniesie mu to tylko chwilową ulgę w jego agonii.
Welt Online: Kiedy po raz ostatni Wasza Świątobliwość był nieuczciwy bądź niesprawiedliwy?
Dalajlama (myśli): Czasami tracę cierpliwość, ale zawsze potem przepraszam. Zdarza się to czasami.
Welt Online: Wasza Świątobliwość napisał całe książki na temat szkodliwości gniewu i mimo to ciągle czasami się złości?
Dalajlama: Oczywiście. Nie chodzi o to, żeby wyeliminować gniew, lecz raczej o to, aby znaleźć jego przyczynę i przeciwdziałać mu. Jeśli nie wiesz skąd się bierze gniew i nie robisz nic, aby mu przeciwdziałać, będzie on wzrastał. Gniew jest destrukcyjną emocją wypływającą z arogancji. Dlatego właśnie musimy znaleźć jego przyczynę i starać się zapobiegać jego powstawaniu.
Welt Online: Wasza Świątobliwość nie posiada karty kredytowej ani rachunku bankowego. Czy są jakieś przedmioty, których Wasza Świątobliwość naprawdę potrzebuje, takie, bez których Wasza Świątobliwość nie mógłby żyć? Jak na przykład domowy sprzęt do ćwiczeń?
Dalajlama: Nie, nie ma takich rzeczy, bez których nie mógłbym się obyć. Nauczyłem się takiego nastawienia, kiedy byłem dzieckiem.
Tłumaczenie na język angielski: Carolin Wittek
Tłumaczenie na polski: J.S
źródło: www.dalailama.com
zobacz także:
Jego Świątobliwość Dalajlama: Polityka a środowisko — wywiad
J.Ś. Dalajlama: Powszechna Odpowiedzialność a Środowisko
J.Ś. XIV Dalajlama: Esej o górach